Nie mówię, że są to utwory na mój Sylwester marzeń, ale na pewno nie jest nim Sylwester z dwójką z Zakopanego (ani chyba żaden inny, który proponują różne stacje telewizyjne). Koniec końców słuchać będę tego, co moje dziatki maleńkie…
A te kilka piosenek, które przy różnych okazjach miało się tu znaleźć wstawiam dziś.
Każdy spotkanie ze szwagrem to dla mnie nowa muzyczna inspiracja, choć niejednokrotnie okazuje się to perłą z lamusa… (kto oglądał cykl programów z Kałużyńskim i Raczkiem ten wie, co mam na myśli).
To też jeszcze wakacyjna zaległość. Jadąc z rodzinką samochodem usłyszeliśmy ten kawałek, który chyba najpierw zwrócił uwagę mojej lepszej połowy. Przy innej okazji wpadł w ucho mojego pierworodnego. Nie wiedziałem, co to za utwór, ani kto go wykonuje. Zapamiętałem tylko frazę „I wanna be your monster”. Jak wpisałem tę frazę w youtube to pokazało na początek Maneskin, ale to pominąłem i szukałem dalej, ale to nie było to. Jak dałem za wygraną, to znalazła to A.
I okazało się, że to jednak ten zespół… więc choć nie sądziłem, że ich tu wstawię, to jednak. Ponieważ stał się epizodem moich wakacji. (Daję jednak wersję z tekstem, bo przecież poznałem to w radiu, a nie teledysk, gdyż ten mnie zniesmacza).
Koniec roku się zbliża, a to oznacza, że należy zamknąć wątki zaległe. Ten wisi już od lata, kiedy to u Mortimera zagrałem w Zew Cthulhu…
książki… przyznam, że na studiach – pod wpływem opowieści o Lovecrafcie – przeczytałem jeden tom opowiadań. I nie ruszyły mnie zbytni. Wydawało się, że tak zostanie, aż po latach…
RPG – jako, że moja ekipa nie gra już w młotka, a ja byłem na głodzie, to zgodziłem się pójść na wszystko. I tak nadarzył system oparty o twórczość Howarda… Call of Cthulhu. Nie miałem żadnych oczekiwań (i może dlatego) świetnie mi się grało. Tak klimatycznie, że gotów byłem to powtórzyć. Co niestety na razie się nie udało z powodu kolejnej podyplomówki. Ale co się odwlecze to nie uciecze…
W oczekiwaniu na okazję, trafiłem w bibliotece na komiks…
…i wciągnął mnie okrutnie. Znalazłem to z czym łączy się świat Lovecrafta… tajemnice, szaleństwo i grozę.
W nawiązaniu do ostatniego wpisu, prezentuję kolędę, którą w swej pierwszej radiowej audycji zagrał na skrzypcach Reginald Fessenden 24 grudnia 1906 roku. A zatem 115 lat temu.
Między innymi od tego utworu rozpoczęła się era radia.
Radio. Kto je wynalazł? Pierwsze nazwisko, które przychodzi do głowy to Guglielmo Marconi. Ewentualnie Aleksander Popow. To są wynalazcy radiotelegrafu. Bez nich nie byłoby radia z jego audycjami, listami przebojów i wszelkimi serwisami. Radio dziś może już nie ułatwia tak życia jak internet, choć pamiętam takie czasy… Na pewno wciąż je uprzyjemnia.
Prawda jest taka, że Marconi toczył boje o patenty z N. Teslą, czy Olivierem Lodgem. Czego to uczy? Z jednej strony tego, że to zwycięzcy piszą historię (choć Marconi przegrał batalię, gdyż sąd Najwyższy w 1943 roku uznał, że naruszał patenty innych wynalazców). Można powiedzieć, że Marconi nie wynalazł transmisji bezprzewodowej, ale na pewno umiał ją wykorzystać i spopularyzować. I to on w 1909 roku otrzymał nagrodę Nobla za radiofonii (wespół z Niemcem Karlem Ferdinandem Braunem).
Inna nauka jest tak, że im bliżej naszych czasów tym więcej ojców ma każdy wynalazek. Dziś już nie ma spotkamy Archimedesa, czy Leonarda da Vinci. Dziś na sukces pracuje zespół, albo cała masa trybików, z których ktoś bystry (lub sprytny) tworzy całość. Lub powstaje to w drodze konkurencji…
Ale od radiotelegrafu do radia to jeszcze daleka droga i kolejne nazwiska… Kto po raz pierwszy nadał radiofoniczną transmisję muzyczną? Ja znalazłem dwa nazwiska:
Lee de Forest (jego życie – english version), który 31 grudnia 1906 roku transmitował dźwięk ze swojego laboratorium. Natomiast do lutego 1907 roku prowadził eksperymentalne transmisje muzyki. No i wynalazł triodę, która pozwoliła wzmocnić sygnał.
I Reginald Fessenden (jego życie – english version) 24 grudnia 1906 roku nadał pierwszą audycję przy użyciu alternatora-nadajnika w Brant Rock. Wyemitował wtedy arię Ombra mai fu z opery Georga F. Händla Serse (Kserkses), po czym zagrał na skrzypcach kolędę Ta Święta Noc (O Holy Night) skomponowaną przed Adolphe’a Adama.